Gina_ |
Wysłany: Pią 16:16, 14 Kwi 2006 Temat postu: Wola... |
|
OK jak na razie ostatnie opowiadanie jakie wyjdzie spod mojej klawiatury XD
Pokój. Ciemność. Tylko wątłe światło lampek roztaczające swą poświatę, daje łagodny zarys dwuosobowego łóżka, przykrytego płaszczem lazurowego, śliskiego materiału. Jest… tak jak kiedyś… tak jak dwa lata temu, tylko zmienił się wystrój pomieszczenia. Osoby w nim przebywające są te same, jednak z bagażem dwuletnich doświadczeń. Minęło sporo czasu od waszego spotkania. Czy ON się zmienił?… Stoisz na środku pokoju hotelowego i wpatrujesz się w jego oczy… Pochylasz się i gryziesz go lekko w kark, wydając lekki pomruk. Jednak zamiast się odsunąć, przyciskasz się jeszcze mocniej do niego i szepczesz do ucha.
- Podobają ci się twoje szanse? – wpatrujesz się w niego. On zaskoczony tym pytaniem, nie wie co odpowiedzieć, widząc to uśmiechasz się w myślach i ciągniesz dalej – Widzę jak na mnie patrzysz i … podoba mi się to. Taaak... masz głodny wzrok.
Drażnisz jego szyję, a gdy przemawiasz cicho, on czuje twój oddech w swoim uchu. Dłonią przesuwasz na tył szyi chłopaka i zaciskasz ją, on czuje jak krótkie paznokcie wbijają się w jego skórę. Twoje oczy błyszczą płomiennym blaskiem.
- Tylko ty. – mówi szeptem blondyn, błądząc dłońmi po twoich plecach – TYLKO ty.
Nagle ogarnia cię podmuch wiaterku, jednak po chwili przechodzi w potężne zawodzenie. Te słowa… te same… myśli powracają do minionego spotkania.
…Pokój… Ciemność… Jedynie słaba poświata światła bije spod czerwonych kloszy lampek, stojących na szafeczkach nocnych, po obu stronach łóżka. Leżysz na gładkim, śliskim, waniliowym materiale przykrywającym łoże...- Pamiętasz?… miałaś wtedy na sobie czerwoną bluzkę na ramionka i niebieskie jeans’y, z krwistym, skórzanym paskiem -… ogniste włosy otaczały twoją jasną twarz, a karmazynowe oczy błyszczały… przypominały rubiny rzucone do kominka, w których odbijały się płomienie liżące ich kontury… I ten głos… JEGO głos…
Błyskawicznie otwierasz oczy, widzisz tego samego chłopca. Nie, nie… walczysz z myślami… Nie, tamta dziewczyna nie może powrócić… nie, zbyt długo walczyłam by znów się poddać. Widzisz go znów… powrócił… ścierasz zbłąkane łzy na swoich policzkach, które są niczym klejnoty błyszczące pod wpływem światła…
- Tylko ty. – blondyn o włosach splecionych w dredy, wciąż powtarza te słowa… jednak one coraz bardziej pogrążają ciebie w bólu, jakby były sztyletami wbijającymi się w rdzeń serca.
…Nie możesz tego wytrzymać… zamykasz oczy, ale to nie daje ukojenia, jego słowa odbijają się echem w twojej głowie, sto, TYSIĄC razy. Tylko ty… TYLKO ty … Poddajesz się wspomnieniom…
Słyszysz dochodzący twoich uszu, cichy głos… łagodny, spokojny… sprawiający, że po twoim ciele przechodzą dreszcze. Otwierasz powoli powieki, patrzysz poprzez gęste rzęsy karmazynowymi tęczówkami, pełnymi miłości… On spogląda na ciebie z góry, opiera się na łokciach obok twojego ciała. Patrzysz w jego orzechowe oczy i całkowicie w nich toniesz… odpływasz… powoli opada na ciebie, czujesz ciepło bijące od niego… zaczyna składać delikatne pocałunki na twojej szyi, jest ci dobrze, każde dotknięcie jego ust wywołuje spięcie mięśni, dreszcze… - On… to wszystko widzi… wie, że sprawia ci tym przyjemność, uśmiecha się do siebie w myślach…-
- Kocham cię – szepcze ci na ucho.
Doskonale zdaje sobie z tego sprawę, że jego słowa mają na ciebie wielki wpływ, jednak nie sądzi, że są aż tak potężne, że są niczym pociski, przeszywające twoją pierś… Jednak…nie dba o ciebie, interesuje go tylko zaspokojenie własnych potrzeb… jesteś dla niego kolejną dziewczyną…nic nie znaczącą… jesteś KOLEJNĄ… - Dlaczego tego wcześniej nie zauważyłaś?... dlaczego byłaś taka ślepa?.. tak bezgranicznie wierzyłaś jego słowom, że jesteś tą JEDYNĄ?… jesteś głupia!… idiotka!… dlaczego tego wcześniej nie wiedziałaś?… dlaczego pozwoliłaś się skrzywdzić?… dać się usidlić i ulec… - Gdy ty rozkoszowałaś się jego bliskością i chciałaś wypowiedzieć te dwa słowa, jakże ciebie coraz bardziej pogrążające w otchłani…on… już wiedział, że wypowiesz te słowa, już dawno WIEDZIAŁ. Twoje przyznanie się do miłości jest niczym szczęk bramy zamykającej się w jego sercu… jesteś UWIĘZONA… uwięziona w miłości do niego, nie możesz się od niego wyzwolić… nie posiadasz klucza wyzwolenia… nie potrafisz się mu oprzeć, powiedzieć… NIE… Jesteś już jego, jednak to mu nie wystarczy… musi być pewny, doprowadza sprawę do końca… Ręką błądzi po twoim ubraniu, rozpina spodnie i delikatnie zsuwa je z twoich bioder, rzuciwszy je na podłogę upadają w nieładzie, a on powraca do ciebie, gładzi gładki materiał z którego wykonane są twoje czerwone majtki… powoli, delikatnie... kieruje rękę do góry wzdłuż twojego ciała… wsuwa pod bluzkę dłoń i błądzi po twoim gołym ciele zapamiętując każde jego zagłębienie, wypukłość… dajesz mu znak, iż jesteś gotowa… Teraz on rozbiera się. Twoim oczom ukazuje się szczupły chłopak, z dredami związanymi w kitkę i opadającymi kosmkami na jego barki… zdejmuje twoje majtki i powoli w ciebie wchodzi… przylega do twojego ciała, ocierając się o ciebie… wydajesz z siebie cichy jęk… mocniej przyciska cię do łóżka, jego ciepły oddech przykrywa twoje włosy płaszczem wilgoci, a w uszach słyszysz melodie jego ciężkiego wydychanego powietrza… w końcu wypowiadasz TE słowa, zamykające drogę ucieczki… przegrałaś… dałaś się złapać, posiąść… jak każda inna przed tobą…
- Kocham cię – szepczesz słowa nie wiedząc, że są dla ciebie wyrokiem, przegraną… bo nic dla niego nie znaczysz i NIGDY nie znaczyłaś.
Wyrywasz się z tego wspomnienia, uczucia do niego znów chciały cię zakleszczyć w miłości, wcześniejsza TY chciała pokazać swoją słabość, tą słabość z którą przez tyle czasu walczyłaś… jednak, nie udaje jej się… stałaś się silniejsza… odnalazłaś klucz wyzwolenia… jesteś wolna. Cofasz się od niego… już nie patrzysz na niego ciepło… ogniki zmysłowości zamieniają się w płomienie nienawiści. Obdarzasz go twardym spojrzeniem.
- Cóż, zatem twoje szansę są mniejsze niż myślisz. – przez chwile jeszcze patrzysz w jego zaskoczona minę… WYGRAŁAŚ… oparłaś się mu… Odwracasz się na pięcie i wychodzisz z pokoju. Kiedyś było to miejsce twojej przegranej, teraz jest miejscem twojego zwycięstwa. Nie obchodzi cię to, czy się przejął tym zdarzeniem, możliwe, że nic dla niego to nie znaczyło, że dalej będzie podrywał dziewczynyi bawił się nimi, jednak dla ciebie, był to ważny moment, nie ważne czy mu dopiekłaś czy nie, ty mu się oparłaś. Stałaś się silniejsza... |
|